robertluczak.eu: blog o miastach, geografii, rozwoju i innych istotnych kwestiach

robertluczak.eu: blog on cities, geography, development and other relevant issues

Kapuściński w Angoli

Fot. Culture.pl

Kapuściński w Angoli, czyli Confusão część 4

Kot Schrödingera

W części 3 opisałem wydarzenia lat 1974-1975 bezpośrednio poprzedzające przyjazd Kapuścińskiego do Angoli.

Tym razem natomiast zacznijmy nietypowo, bo od fizyki kwantowej. Jednym z jej głównych założeń jest, zupełnie inaczej niż w fizyce klasycznej, kluczowa rola obserwatora. Dopiero jego lub jej obecność determinuje pozycję cząstki, którą ta „wybierze”. Dobrze to zobrazował jeden z twórców mechaniki kwantowej, Erwin Schrödinger za pomocą eksperymentu myślowego, czyli słynnego kota Schrödingera.

Wymyślił on, by zamknąć kota w pudełku wraz z pułapką sterowaną za pomocą pojedynczej cząstki. Może ona przyjąć jeden z dwóch stanów z prawdopodobieństwem równym 50% w każdym przypadku. W pierwszym cząstka uwalnia truciznę i kot ginie, w drugim nic się nie dzieje i kot pozostaje przy życiu. Pudełko jest jednak zamknięte, a mechanika kwantowa podpowiada nam, że dopóki nie zajrzymy do środka, dopóty cząstka pozostanie w superpozycji dwóch stanów, a wraz z nią kot.

To od obserwatora zależy, który z dwóch stanów cząstki ona sama uzna za bardziej prawdopodobny i ostatecznie go przybierze uśmiercając kota lub darując mu życie.

Co więcej, póki nie wypełni się rola obserwatora, cząstka znajduje się w dwóch pozycjach jednocześnie. Zatem: czy bez ingerencji obserwatora kot jest jednocześnie żywy i martwy?

Angola żywa i martwa jednocześnie

Jesienią 1975 roku Angola była takim kotem w pudelku – jednocześnie żywym i martwym. Z jednej strony państwo przygotowywało się do formalnego proklamowania niepodległości i na ulicach Luandy i innych miast było czuć podekscytowanie zbliżającym się przełomem w dotychczas kolonialnej historii kraju. Z drugiej jednak oficjalne władze MPLA były pod coraz silniejszą militarną presją FNLA i rozłamowej organizacji UNITA.

Walki toczyły się na wielu frontach, doniesienia były niejasne, wojska zbliżały się do Luandy, na południowej granicy stała armia RPA, a w samej Angoli działali wszelkiej maści instruktorzy i doradcy zarówno spod znaku czerwonej gwiazdy, sierpa i młota, jak i gwieździstego sztandaru.

Z trzeciej wreszcie strony Angolę opuszczali biali – portugalskie wojsko, ale również ludzie nie mający nic wspólnego z Portugalią, żyjący od pokoleń w Angoli i teraz zmuszeni przez wiatr historii do poszukiwania nowego domu.

Angola była więc żywa zbliżającą się niepodległością i nadziejami z nią związanymi, a jednocześnie martwa konfliktem wewnętrznym i wiszącym na włosku konfliktem międzynarodowym.

Kapuściński obserwator

W takiej Angoli w sierpniu 1975 roku pojawia się Ryszard Kapuściński – obserwator. Ale czy tylko obserwator? A może „obserwator”, ale w rozumieniu mechaniki kwantowej – „obserwator”, który przez swoje zaangażowanie wpływa na bieg wydarzeń?

Kapuściński sam wielokrotnie mówił, iż nie wierzy w bezstronne, obiektywne dziennikarstwo, wprost przyznawał się do emocjonalnego i faktycznego zaangażowania po jednej ze stron:

Dziennikarz nie może być obojętnym świadkiem, powinien posiadać zdolność, którą w psychologii nazywa się empatią… Tak zwane dziennikarstwo obiektywne jest niemożliwe w sytuacjach konfliktów. Próby obiektywizmu w takich sytuacjach prowadzą do dezinformacji.

Domosławski A., 2010, Kapuściński Non-Fiction, Świat Książki, Warszawa, str. 296

To właśnie pobyt w Angoli ostatecznie zmienił Kapuścińskiego z dziennikarza-reportera-korespondenta w zaangażowanego pisarza-reportera-tłumacza świata, który zdawał sobie sprawę, iż samą swoją obecnością nie tylko angażuje się w przebieg wydarzeń, ale również ma na nie wpływ.

„Jeszcze dzień życia” jest nie tylko zapisem historii, których Kapuściński był świadkiem; jest także zapisem historii, w tworzeniu której Kapuściński brał aktywny udział.

W wielu wywiadach reporter sam przyznawał, że Angola była tym miejscem, w którym był zmuszony chwycić za karabin i które zmieniło go na zawsze. Ale nawet bez tak dramatycznych artefaktów jak AK-47, a po prostu za pomocą notesu, ołówka czy teleksu Kapuściński wiedział, że jego obecność, aktywność, zbieranie informacji i ich przekazywanie wpływa na bieg wydarzeń.

Był on bardzo uważnym obserwatorem, ale jego sposób prowadzenia reporterskiej obserwacji – pełen pasji, zaangażowania, przekonania o racji jednej ze stron – współkształtował nie tylko jak opisał angolską wojnę, ale także co opisał.


Tekst ten powstał w ramach współpracy z Platige Image przy filmie Jeszcze dzień życia / Another Day of Life.
Więcej informacji o książce i filmie: Platige Image, Culture.pl, IMDb, Kapuściński.info